Hospicjum Perinatalne TuliPani

Andrzej

50 lat, pasjonat sportów motorowych (szczególnie żużla), militariów, survivalu oraz wycieczek pieszych i rowerowych, pracownik resortu obrony narodowej

Dzień końca świata, tak go nazywamy. Jest to dzień, w którym dowiadujesz się jak brzmi diagnoza. Opowiesz nam o tym momencie/ dniu?

Od początku naszego związku wiedzieliśmy, że chcemy zostać rodzicami. No i stało się, jest. Jest test – okazał się pozytywny. RADOŚĆ. Oczywiście umówiliśmy wizytę u lekarza, żeby potwierdzić nasze szczęście. „Tak, jest pani w ciąży”. Minęło parę dni i żona postanowiła zrobić szczegółowe USG, żeby zobaczyć, czy maluszek prawidłowo się rozwija. Wiola pojechała na te badanie sama, ja byłem w pracy (gdybym wiedział to samej bym jej nie puścił). Telefon od żony był jak grom z jasnego nieba. Zanim przekazała mi wiadomość, to już po pierwszych słowach wiedziałem, że jest źle. Szczegóły z USG były przerażające: ciąża bliźniacza, jedno serduszko i nie wiadomo jakie jeszcze organy wspólne.  Myśli rozsadzały głowę, co dalej, jakie działania, gdzie się zwrócić co robić, ale przede wszystkim DLACZEGO MY. Trwało to parę tygodni. WEGETACJA.

Jak została przekazana diagnoza?

Diagnozę lekarza oraz formę jej przekazania zrelacjonowała mi Wiola. Była to sucha informacja pozbawiona wyczucia taktu, braku wywiadu co do okoliczności zajścia   w ciążę. Może brak tych podstawowych informacji skłonił lekarza do sugestii co do dalszych kroków jakie ma podjąć żona (sugestia terminacji ciąży za granicą).  Co mogłem pomyśleć?

Jakie wybrałeś imię dla dziecka i dlaczego akurat takie? Kiedy zdecydowałeś się nadać imię?

Wyborem imion naszych synków podzieliliśmy się. Pierwszy był Mieszko. Żona zawsze chciała nadać imię tradycyjne, staropolskie nie takie krzykliwe powiedzieć tzw. celebryckie. Mieszko: taki pierwszy, wojownik, siłacz. Pomyślałem jakie imię wybrać dla drugiego synka. To musi być takie imię, żeby łączyło się z Mieszkiem nieodzowne, które scalało obu. Leszek – prawda że piękne, takie bliźniacze. Wiersza, który znalazła żona “Przyjaciele” Adama Mickiewicza nigdy nie czytałem, nie widziałem, ale jak go przeczytałem, to wiedziałem że jest taki nasz Opiekun, Ojciec, który nad nami czuwa, nawet imiona nam podsunął wielkich wojowników. Nazywam ich MIESZKO i LESZKO tak pieszczotliwie.

Czy można cieszyć się dzieckiem w łonie, wiedząc, że przyjdzie na świat na bardzo krótki czas lub będzie ciężko chore? Jak wyglądały te dni?

Czy można się cieszyć? Z mojej perspektywy, teraz po tych wszystkich przeżyciach, wydarzeniach wręcz należy wykorzystać każdą chwilę, godzinę, dzień, kiedy można czuć bicie serca, ruchy kończyn, słuchać opowieści żony jak chłopaki baraszkują w jej łonie jak ją gilają. Po narodzinach przytulić się, dotknąć, pocałować złapać za rączki. Poczuć miękkość włosków, gładkość skóry, nakarmić, przewinąć, takie proste rzeczy, ale jakże pamiętne w obecnym czasie.

Poród. Jak wspominasz okoliczności, akcję porodową i momenty po porodzie?

Poród ordynator dr Socha zaplanował na 27 kwietnia 2022 r. Poinformował nas, że nastąpi to poprzez cesarskie cięcie i nie będzie to łatwy zabieg z oczywistych względów. Mieliśmy świadomość zagrożeń dla naszych synków, mogło się wydarzyć milion rzeczy zagrażających ich życiu, włącznie z utratą życia zaraz po porodzie. Bałem się również o Wiolę jak zniesie zabieg czy wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Nie zawiodłem się ani na żonie, ani na synach, jak przystało na wojowników.

Chłopaki urodziły się żywe choć bardzo słabe. Ale żywe – to był już cud. Mogłem powitać moich synów na tym świecie, wziąć w ramiona, przytulić. Mogłem obserwować, jak lekarze opatrują moją żonę po zabiegu. Wszyscy razem, czyli Wiola, Mieszko, Leszek i ja udaliśmy się do sali pooperacyjnej. Tam wszyscy razem się przytuliliśmy i cieszyliśmy się sobą.

Ile żyły maleństwa? Jak wyglądał moment odchodzenia, śmierci? Co się wtedy czuje?

Dzień 27 kwietnia 2022 r. był piękny, narodziny bliźniaków. Cudowne chwile, mogłem być cały dzień z rodziną, ale nadszedł wieczór i musiałem wracać do domu. Wiola była zmęczona, ale radosna, chłopaki także wiele przeszli, chciałem dać im odpocząć i powiedziałem, że przyjadę rano. Na drugi dzień w sali zastałem tylko żonę. Pytaliśmy personel co z naszymi chłopakami. Badania, monitorowanie, testy – takie dostaliśmy informacje. Przenieśli nas do innej sali. Gdy planowaliśmy co dalej z naszym życiem, pielęgniarka przybiegła z powiadomieniem, że z chłopakami jest źle i serduszko jest bardzo słabe. Szybko przemieściliśmy się do sali intensywnej opieki medycznej noworodków. Lekarz prowadzący poinformował nas, że są to ostatnie chwile życia synów. Żona wzięła Ich, przytuliła do piersi, uspokoiła. Tak pożegnaliśmy Mieszka i Leszka, z którymi mieliśmy kontakt fizyczny przez blisko 29 godzin. Było nam smutno, ale wiemy, że tylko na chwilę, bo z naszymi synami tak naprawdę nigdy się nie rozstaliśmy. „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. Tego się trzymam.

Pogrzeb. Co oznacza dla Rodzica ten moment? Jak go wspominasz?

Pogrzeb to pożegnanie ciała. Symbol odejścia fizycznego. To ceremonia dla rodziców, rodziny, znajomych bardzo emocjonalna. Wspomnienie człowieka, jego życia, zasług, osiągnięć. Ktoś by powiedział jakie osiągnięcia, zasługi, jakie życie mogą mieć takie dzieciątka. Powiem tak życie- bogate, bohaterskie; zasługi – właśnie piszą ankietę, która może pomoże innym rodzicom; osiągnięcia – dają radość i siłę do dalszego życia.

Żałoba po dziecku. Jak wygląda ta podróż?

Żałoba moim zdaniem, to taki stan, w którym rozgrywamy wewnętrzną bitwę, w której ścierają się nasze emocje, rozterki, przemyślenia, działania, które dotyczą konkretnej sytuacji, czyli śmierci najbliższej osoby. Podczas tego okresu zadaję sobie pytanie co mogłem zrobić, jak zareagować, jak postąpić, żeby zapobiec takiej sytuacji, żeby nie doszło do najgorszego. A z drugiej strony cieszyć się z tego co otrzymałem, z możliwościami jakich doznałem, doznaję i jakie niespodzianki (oraz psikusy, bo są) szykują mi/nam Mieszko i Leszek.

Dobrze jest zakończyć jak najszybciej tą bitwę ze świadomością, że wydarzenia w życiu czemuś służą i nie są dziełem przypadku, nawet śmierć.

Co to jest miłość?

Miłość to dla mnie taki stan, gdzie dwoje (grupa, społeczność) ludzi niezależnie od sytuacji może liczyć na bezinteresowną pomoc, wsparcie, zrozumienie, oddanie drugiej osoby.